to kolejny listopad,
a ja żem już z sił opadł
czekając na wielkie otwarcie
podobno już było
(sto osób mówiło)
choć napis wciąż straszy uparcie
Chcę donieść, że zawieszony na płocie miejskiego targowiska baner propaguje nieprawdziwą prawdę.
Prawdziwa prawda jest taka, że Rupieciarnia ma się dobrze od 6 listopada roku Pańskiego 2011.
Ci co ciągle czekają na jej huczne otwarcie, chcą wciągnąć darmowego szampana i kiełbaski w towarzystwie kropidła księdza proboszcza i wzruszonego Pana prezydenta będą zawiedzeni.
poniedziałek, 17 września 2012
sobota, 15 września 2012
piątek, 14 września 2012
Pan prezes do Pana posła via wdzięczni spółdzielcy...
Dozorcy w pocie czoła i sini z zachwytu kolportują właśnie list dziękczynny prezesa Rosiaka do posła Durki. W liście stoi za co i dlaczego winniśmy okazać wdzięczność, spontanicznie list podpisać i wrzucić do skrzynki.
Bareja wiecznie żywy!
Łubu dubu, łubu dubu , niech nam żyje prezes klubu...
Bareja wiecznie żywy!
Łubu dubu, łubu dubu , niech nam żyje prezes klubu...
środa, 12 września 2012
oczojebna reklama...
O współczesnej miejskiej reklamie - wybierając co nieco ze słownika synonimów - można powiedzieć, że najczęściej jest natrętna, namolna, obsesyjna, natarczywa, nachalna, upierdliwa, naprzykrzająca się.
A przede wszystkim jest brzydka, koszmarna, niemiła dla oczu, niepociągająca, nieestetyczna, ohydna, obskurna, paskudna, szpetna, obrzydła...
Większość z tych przymiotników dałoby się zastąpić jednym - oczojebna.
Póki co nie ma go w słowniku.
Peesik: z dwojga złego wolę reklamę niż psie gówna.
Przynajmniej wiem gdzie jej się spodziewać.
A przede wszystkim jest brzydka, koszmarna, niemiła dla oczu, niepociągająca, nieestetyczna, ohydna, obskurna, paskudna, szpetna, obrzydła...
Większość z tych przymiotników dałoby się zastąpić jednym - oczojebna.
Póki co nie ma go w słowniku.
Peesik: z dwojga złego wolę reklamę niż psie gówna.
Przynajmniej wiem gdzie jej się spodziewać.
poniedziałek, 10 września 2012
niedziela, 9 września 2012
forum rządzi, forum radzi, forum nigdy cię nie zdradzi...
pan się zwierza:
Na moim weselu było 180 osób. Wesele trwało 3 dni: sobota,niedziela i poniedziałek. Wszystkim załatwiłem transport i hotele w apartamencie 4 gwiazdkowym. Koszt wesela wyniósł mnie 132 453zł a z prezentów ledwo wyciągnąłem 20 tysi. Zapraszałem najbogatszych z rodziny ,żeby chociaż zniwelować koszta na zero. Jednak się przeliczyłem i teraz siedze w kącie i płaczę. Kiedy ja to spłacę? Z pensji 1700zł ? Żona bezrobotna do tego mamy 3 dzieci i 2 dobermany. Tragedia ludzie !
forum na to:
Wesele to minimum tydzień, za granicą z czarterem samolotu. Wtedy jest melanż wspominany latami i wtedy goście sypią kasę. A jak się dziaduje, to jak Ty gościowi tak gość Tobie.
Sorry,.
Może sprzedaj coś- dzieci albo żonę. Dobermanów- nigdy, bo to jedyny wierny element twojego majątku
Na moim weselu było 180 osób. Wesele trwało 3 dni: sobota,niedziela i poniedziałek. Wszystkim załatwiłem transport i hotele w apartamencie 4 gwiazdkowym. Koszt wesela wyniósł mnie 132 453zł a z prezentów ledwo wyciągnąłem 20 tysi. Zapraszałem najbogatszych z rodziny ,żeby chociaż zniwelować koszta na zero. Jednak się przeliczyłem i teraz siedze w kącie i płaczę. Kiedy ja to spłacę? Z pensji 1700zł ? Żona bezrobotna do tego mamy 3 dzieci i 2 dobermany. Tragedia ludzie !
forum na to:
Wesele to minimum tydzień, za granicą z czarterem samolotu. Wtedy jest melanż wspominany latami i wtedy goście sypią kasę. A jak się dziaduje, to jak Ty gościowi tak gość Tobie.
Sorry,.
Może sprzedaj coś- dzieci albo żonę. Dobermanów- nigdy, bo to jedyny wierny element twojego majątku
dziś: ptak miejski ekranowy...
pół biedy jak są przezroczyste...
ekrany akustyczne, które miały chronić przed hałasem, stały się zmorą miast polskich. to oczywiste, że ograniczyły prowadzenie handlu i usług, że ograniczyły widoczność przesłaniając widok z okien, że zwyczajnie szpecą miasta, są estetyczną katastrofą.
ekrany akustyczne, które miały chronić przed hałasem, stały się zmorą miast polskich. to oczywiste, że ograniczyły prowadzenie handlu i usług, że ograniczyły widoczność przesłaniając widok z okien, że zwyczajnie szpecą miasta, są estetyczną katastrofą.
czwartek, 6 września 2012
środa, 5 września 2012
trochę o pogodzie, ani słowa o upadających biurach turystycznych...
zwierzęciem ciepłolubnym byłem zdaje się od zawsze.
podobnie jak chałwolubnym i ptasiomleczkolubnym.
z wiekiem moje zapotrzebowanie na ciepło rosło jak u kocura co się dochrapał błogiej starości na parapecie okiennym. widok, który rajcowałby mnie najbardziej, to eksplodujące od upału termometry. ale nie ma dobrze. synoptycy niby przebąkują, że upały wrócą ale to już koniec naszego krótkiego lata. w powietrzu unosi się ledwie jego półtrup.
nadchodzą długie miesiące atmosferycznej chujni.
podobnie jak chałwolubnym i ptasiomleczkolubnym.
z wiekiem moje zapotrzebowanie na ciepło rosło jak u kocura co się dochrapał błogiej starości na parapecie okiennym. widok, który rajcowałby mnie najbardziej, to eksplodujące od upału termometry. ale nie ma dobrze. synoptycy niby przebąkują, że upały wrócą ale to już koniec naszego krótkiego lata. w powietrzu unosi się ledwie jego półtrup.
nadchodzą długie miesiące atmosferycznej chujni.
poniedziałek, 3 września 2012
chwilowo zamknięte...
...gdyż albowiem uprawiam urlopowy knajping z dala od puebla.
na wywczasach dogadzam sobie pstrągiem wędzonym i ciemnym piwem z nutką akacjowego miodu made in Czarnków.
smaki takie że majtki z głów.
na wywczasach dogadzam sobie pstrągiem wędzonym i ciemnym piwem z nutką akacjowego miodu made in Czarnków.
smaki takie że majtki z głów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)