Oj przydałby się jakiś huragan Maurycy czy inny Ksawery, co by przewietrzyć legionowską spółdzielnię mieszkaniową. O e-fakturze tam zdaje się jeszcze nie słyszeli, spółdzielcom dalej wciska się papierowe książeczki blankietowe. Mało tego. Na gwiazdkę od prezesa Rosiaka - znanego w naszej metropolii niczym majonez babuni - dostałem z pietyzmem wydaną książeczkę do opłat za internet i spółdzielczą kablówkę mimo, że z tych rzeczy ni w ząb nie korzystam. Dłoń zwarło mi w kamień bo lasy płaczą ale kogo to panie obchodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz