Tegoroczna zima obchodzi się z nami wyjątkowo łagodnie. Wystarczyło jednak parę dni mroźnych i już mamy jej po kokardę. Na legionowskiej stacji kolejowej przed zimnem nie ma właściwie gdzie się schować. To znaczy poczekalnia z piecem elektrycznym jest ale...zamknięta na cztery spusty. Nie tęsknię za mrocznym PRL-em ale w tamtych czasach byłoby to nie do wyobrażenia i czyjaś głowa by za to poleciała.
W porównaniu do podłych czasów zamierzchłych, kiedy wszystko było nasze czyli niczyje, teraz każda rzecz ma swojego właściciela. Przy czym - rzecz ciekawa - i kolejowy kibel i perony z kolejową trakcją i kolejowa poczekalnia są w posiadaniu zupełnie rożnych podmiotów. Można odnieść wrażenie, że gospodarzy jest za dużo i wchodzą sobie w drogę, nikt nad całością nie panuje i nikt o niczym nie decyduje bo kibel jest przepełniony, perony brudne i nie odśnieżone, a poczekalnia na głucho zamknięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz