Tym razem nie było ani szampana, ani Pana prezydenta, ani nawet Pana księdza, jak przy rozbiórce Anatu. Byli za to panowie z firmy Flisbud i nie cackając się załadowali nasze perły z lamusa na samochody żeby potem wywieźć tak zwany legionowski dworzec kolejowy w tak zwaną siną dal. Dostało mi się od nich parę pożółkłych stacyjnych dokumentów co walały się po kontenerach. Wartości historycznej pewno nie mają żadnej, wartość sentymentalną dla mnie - a jakże.
A nowy obiekt? Nowy dworzec kolejowy spadnie samorządowcom jak gwiazdka z nieba już przed wielką kumulacją czyli listopadowymi wyborami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz