A deptak - proszę pomysłodawców - to ja mam kurwa na co dzień. Żeby dotrzeć po szychcie do domu mego rodzinnego, muszę zapierdalać z jęzorem na brodzie pół godziny przez całe pueblo. Ot co...
środa, 16 kwietnia 2014
niech się mury pną do góry...
Zdaję sobie sprawę z tego, że moje opinie w temacie komunikacji nie są tak popularne jak dajmy na to opinie pana Antoniego Macierewicza ale jak już ten dworzec kolejowy ukończą to marzy mi się wreszcie dojechać regularnym czerwoniakiem od samiuśkiej stacji do Siwińskiego. W tę i we w tę. Piszę to, bo paru światłych obywateli mojego miasta, nagle doznało iluminacji i proponują mi deptak. Zgodnie z tendencją: w każdym polskim mieście fontanna, pomnik Jana Pawła oraz deptak, proponują mi szwendanie się centralną ulicą jakby miało to dostarczyć mi mistycznych doznań. Nasz Rynek nie jest jednakowoż tak stary jak dąb Bartek. Nie ma tam na czym oka zawiesić. Knajpy na trasie też trzy na krzyż, pozostają do zwiedzania banki i sklepy z butami. Tak ze pomysł to sobie wsadźcie w buty...
A deptak - proszę pomysłodawców - to ja mam kurwa na co dzień. Żeby dotrzeć po szychcie do domu mego rodzinnego, muszę zapierdalać z jęzorem na brodzie pół godziny przez całe pueblo. Ot co...
A deptak - proszę pomysłodawców - to ja mam kurwa na co dzień. Żeby dotrzeć po szychcie do domu mego rodzinnego, muszę zapierdalać z jęzorem na brodzie pół godziny przez całe pueblo. Ot co...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz