Pan prezydent zaproponował nam tańszą wersję obietnicy. Zamiast kuchennych rewolucji Magdy Gesslerowej mamy kuchnię dla niezamożnych prowadzoną przez ojców franciszkanów. W efekcie będziemy mogli potruchtać po półtorahektarowej działce i popić wody ze źródełka. Będzie park, będzie woda. Jako się rzekło będzie aquapark. Można? Można. Zmiękła rura?
W pakiecie ma być i tężnia solankowa. Jak w Ciechocinku. Wprawdzie malkontenci się krzywią, że przy wdychaniu solankowego aerozolu możemy się zakrztusić smrodem szamba zlokalizowanego akurat na terenie parku ale to drobiazg. W przyrodzie rzeczy idealnych nie ma.