piątek, 28 lutego 2014

pisze prezydent do premiera czyli z Piasków lodu nie ukręcisz...

   O Legionowie, mieście znanym do tej pory z wędrujących pomników Jana Pawła * i produkcji namiotów może być głośno w całej Polsce. Wszystko za sprawą listu prezydenta Smogorzewskiego do premiera Tuska. W liście nasz burger-majster, zatroskany brakiem krytego toru lodowego, oświadczył w mądrości swojej, że tor panczenistom się należy jak psu kij. Taki tor - zdaniem prezydenta - mógłby powstać choćby na legionowskich Piaskach. Dalej Pan prezydent ze swadą zdecydował, że połowę kosztów budowy bierze na siebie do spóły z powiatem, a resztę niech dorzuci Ministerstwo Sportu. Cud, miód i orzeszki laskowe... O jakie koszty idzie? Gazeta Powiatowa przebąkuje o trzydziestu milionach złotych. Podobnie wyceniły inwestycję władze Sanoka, które od lat starają się o krytą ślizgawkę. W Sanoku jednak lodowy tor, oświetlenie, trybuny i wszystkie instalacje już istnieją. Pozostało obiekt tylko przykryć dachem. U nas trzeba zaczynać od wykarczowania pokrzyw czyli od zera, a to - jak znam życie - zwielokrotni koszty, które dla małego miasta mogą być nie do udźwignięcia. Zdaje się, że szanse na tor ma Legionowo takie same jak Elbląg na przekopanie Mierzei Wiślanej. Po co więc mącić ludziom w głowach? Ano po medalach olimpijskich naszych łyżwiarzy temat jest nośny i na obietnicach krytej ślizgawki można się poślizgać parę ładnych miesięcy. Wybory samorządowe dopiero w listopadzie.

peesik: za czas jakiś legionowski tor lodowy będziem wspominać jako dowcip z brodą ... ups z Bródką.

http://www.miejscowa.pl/legionowo-mobile/item/1634-przeniesli-pomnik-z-parku-pod-kosciol.html


czwartek, 27 lutego 2014

jak ostatki, to ostatki, niech się trzęsą damskie zadki...

   Większość pączków, które w swoim życiu zjadłem była jak cycki Pameli Anderson. Niby duże i ładne ale ... jakieś takie sztuczne. Jak jest w cukierni Sowa? Aaaa...przyjdźcie i sprawdźcie!




niedziela, 9 lutego 2014

przemyślenia z nadmiaru wolnego czasu wynikające czyli duperele na niedzielę...

Owocem niedzielnego spaceru po naszym pueblo było pytanie do premiera.
- Panie premierze, jak mówić?
- Wyprzedaż?
- Czy może wysprzedaż?
Nie czekając odpowiedzi przewertowałem wyszukiwarkę.
Się okazuje, że można i tak,  i tak.
Awangarda idzie jeszcze dalej wciskając mi closeout. Póki co bez poparcia językoznawców.




sobota, 8 lutego 2014

o tym, że choć kolej przechodzi głębokie przemiany to pasażerów ma niezmiennie głęboko w odbycie...

 
   Tegoroczna zima obchodzi się z nami wyjątkowo łagodnie. Wystarczyło jednak parę dni mroźnych i już mamy jej po kokardę. Na legionowskiej stacji kolejowej przed zimnem nie ma właściwie gdzie się schować. To znaczy poczekalnia z piecem elektrycznym jest ale...zamknięta na cztery spusty. Nie tęsknię za mrocznym PRL-em ale w tamtych czasach byłoby to nie do wyobrażenia i czyjaś głowa by za to poleciała.
   W porównaniu do podłych czasów zamierzchłych, kiedy wszystko było nasze czyli niczyje, teraz każda rzecz  ma swojego właściciela. Przy czym - rzecz ciekawa - i kolejowy kibel i perony z kolejową trakcją i kolejowa poczekalnia są w posiadaniu zupełnie rożnych podmiotów. Można odnieść wrażenie, że gospodarzy jest za dużo i wchodzą sobie w drogę, nikt nad całością nie panuje i nikt o niczym nie decyduje bo kibel jest przepełniony, perony brudne i nie odśnieżone, a poczekalnia na głucho zamknięta.