piątek, 31 grudnia 2010

z cyklu: podoba mi się...






przed świętami dostałem kartkę od legionowskiej restauracji McDonalds. stało napisane: dla Ciebie zmieniliśmy się, sprawdź.
pal diabli czym tam ludzi karmią. jeśli ktoś deklaruje takie zainteresowanie moją skromną osobą to nie odmawiam.
wszystkie legionowskie knajpki, puby i kafejki mogą tylko zgrzytać zębami z zazdrości bo ludzi w lokalu jest full.
powiększone po remodelingu wnętrze utrzymane jest w ciepłym kolorze kawy i industrialnej stylistyce. przybył McCafe barek, więcej przestrzeni mają dzieciaki i zmotoryzowani.
no fajnie jest.

czwartek, 30 grudnia 2010

tłumacza...biegusiem...

badziew...


w latach Edwarda Gierka, które dla młodych czytelników tych zapisków są prehistorią, Legionowo i jego najbliższe okolice były rajem badylarzy.
w foliowych tunelach i szklarniach uprawiano przede wszystkim goździki, kwiaty klasy robotniczej, tanie i mało wymagające.
boom na goździki zakończył swój żywot w latach kiedy zmienił się nam ustrój. szklarnie zamieniono wtedy na biura i korty tenisowe, a zamiast rodzimych goździków zaczęto sprowadzać storczyki z Kostaryki, liście paproci z Kanady i róże z Holandii.
czy grozi nam renesans goździków i asparagusa? na legionowskim Rynku od tygodni buduje się konstrukcję przypominającą dawne podwarszawskie szklarnie.
ja sobie oczywiscie żartuję ale nie podoba mi się degradacja tej przestrzeni. są miejsca w Legionowie gdzie przykłada się wielką wagę do architektonicznych szczegółów, do koloru, materiału. takim miejscem jest na przykład Ratusz i jego otoczenie. a nasz ryneczek? ehhh...

teraz użyj głośników...

środa, 29 grudnia 2010

baaaaczność!..

z cyklu: podoba mi się...




że z mrozem się nie znosimy wszedłem więc do mocno rozgrzewającego sklepu.
sklep nazywa się "Inny świat". kiedyś sprzedawano w tym miejscu zimną glazurę dziś gorącą kawę i energetyzujące alkohole.
w sympatycznej przestrzeni umieszczono kilka stolików z wygodnymi fotelami, na tablicy kredą wypisane menu. jest designersko, przytulnie, nowocześnie.

peesik: z wyższej półki można sięgnąć po Bollinger Champagne. tym samym trunkiem kusi dziewczyny James Bond.
sklep, winebar, cafe

poniedziałek, 27 grudnia 2010

i żeby w przyszłym roku...


...nic Wam nie stało na drodze.

krajobraz po bitwie...



każdego roku do handlu trafia dziesięć milionów drzewek choinkowych.
niektórym z drzewek nie będzie dane pobyć razem ze zwłokami karpia i kompotem śliwkowym.

niedziela, 26 grudnia 2010

gdy śliczna panda czyli co to dzieci nie wymyślą śpiewając kolędy.

Bóg się rodzi, Moctruch leje.
albo
Maryja panna, dzieciątko piaskuje.
albo
Jeżu malusieńki.
albo
W grobie leży, któż pobieży.
albo
Przybieżeli do M1 pasterze.
albo
Pójdźmy wszyscy do... łazienki.

i wiele, wiele innych :)

fotoszopka


możemy podziwiać kolejną odsłonę naszego Pana Prezydenta.
po Prezydencie Zasłużonym, Obiecującym, Troskliwym i Wspaniałym przyszła pora na Prezydenta Dziękującego.
a może jakiś Hyde Park pomysłów na następne odsłony? albo nawet debata na okoliczność rewitalizacji Panaprezydentowego wizerunku?
zapraszam do dzielenia się pomysłami.

piątek, 24 grudnia 2010

święta, święta...


wszystkim, którzy mnie czytają życzę pogodnych Swiąt i pogodnego przyszłego roku.
:)

a mówiom, że wszystko drożeje...


wystarczy wejść do sklepu Maxim i już się optyka poprawia.

Bóg się rodzi, karp truchleje...





czwartek, 23 grudnia 2010

notatki człowieka zestresowanego...


Czy Państwo myślą podobnie jak ja, że do skomunikowania się jednej osoby z drugą, oddaloną od tej pierwszej o kilka kilometrów, wystarczy zwykły telefon beztarczowy na korbkę model MB73 rodzimej produkcji? Czy też - dla odmiany - uważacie Państwo, że konieczne są światłowody, telefon satelitarny, szybki internet i bramka VOiP albo telefonia czwartej generacji, a i te cuda-wianki nie dają żadnej gwarancji, że się dogadamy?
Prawidłowa odpowiedź - moim zdaniem - to ta pierwsza.
Kiedym dziś z rana dreptał krokiem gejszy, omijając lodowe muldy w stronę tak zwanego dworca kolejowego, miałem nadzieję, że nic nadzwyczajnego mnie nie spotka. No bo zima odpuściła, opady śniegu tylko w Alpach, a temperatura w strefie powyżej zera.
Pociąg spółki mazowieckiej się jednak opóźniał, a że na peron miał wjechać rownież skład Szybkiej Kolei Miejskiej, zdezorientowani podróżni przyjmowali zakłady, który z pojazdów przybędzie pierwszy i biegali jak kot z pęcherzem od peronu do peronu. A co w tym czasie Pani Biletowa? Z godnością milczała.

Pizdeczkowatość naszych kolei bije rekordy. Do podania aktualnej informacji o tym, że pociąg wyruszył z punktu A i zmierza do punktu B nie trzeba kosztownych inwestycji. Wystarczy zwykły telefon, choćby na korbkę, megafon i deczko inicjatywy.
Publicznie zdjąłbym więc majty Biletowej i wybatożył.
Gdyby była atrakcyjna :)


fot.Danuta Matloch/Fotorzepa

piątek, 17 grudnia 2010

weselmy się...radujmy się...


po raz kolejny wigilię będziemy mogli spędzić w towarzystwie znajomych na legionowskim Rynku. jest czas żeby doprowadzić do porządku urokliwą studnię.
sto razy wolę reklamy tanich kredytów, samochodowych szkół jazdy i aptek niż takie szpetoty.

czwartek, 16 grudnia 2010

bądź czujny!..


nasza myśl inżynieryjno-techniczna nie ma sobie równych.
przed wejściem do legionowskiego Carrefoura ktoś o genialnym umyśle kazał ustawić paczkomat. urządzenie na tyle zwęziło przejście, że trzeba być czujnym aby nie zgilotynować sobie głowy.
autor pomysłu niech nam za to żyje.

niech żyje! niech żyje! niech żyje!

środa, 15 grudnia 2010

forum rządzi, forum radzi, forum nigdy cię nie zdradzi...

pani docieka:
Było tak. Byłam na randce z facetem, potem poszliśmy do mnie. Zaczęliśmy się przytulać i całować, ale ja na więcej nie chciałam pozwolić, to znaczy trochę się droczyłam. On mówi "no chodź, nie bądź taka", to ja na to "a co z tego będę miała?". Tak w żartach zapytałam. A on mówi, że da mi Ipoda. Rozbroił mnie tym zupełnie no i już się nie opierałam, wiecie jak to jest jak facet rozbroi jakimś żartem. Rano się budzę, jego już nie ma, ale obok łóżka leży ... Ipod.
Zatrzymać? Oddać? Wyrzucić?

co na to forum?
Jeżeli był tylko klasyczny seks to ajpod moim zdaniem jest ok. Jeśli był oral i anal, facet cie wykiwał.

Ajfona chociaż. Dżizas, w ogóle się nie szanujesz.

zadzieram kiecę i lecę...


a to mnie właścicielka sklepu z letko przechodzoną odzieżą zaskoczyła.
już nie Canada tylko Szwecja.
nic nie szkodzi.
też nie kupię.
ale jest jeszcze parę innych krajów na globusie.

wtorek, 14 grudnia 2010

z cyklu: obyczaje ludu polskiego...


zacytuję klasyka:
"Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy".

poniedziałek, 13 grudnia 2010

z cyklu: ogłoszenia drobne...


w epoce internetu rzeczy drukowane muszą toczyć ciężkie boje o odbiorcę.
tylko niektórym udaje się przyciągnąć uwagę czytelnika.

całość dzieła dostępna w okolicach dworca kolejowego.

niedziela, 12 grudnia 2010

niedziela na Głównym...



nie mam powodu nie wierzyć Leszkowi Rucie, na internecie też się nie zawiodłem, postanowiłem jednak naocznie sprawdzić nowy rozkład jazdy naszej Stadt-Schnellbahn czyli SKM-ki.
korzystając z chwili wolnego czasu bo skoki Małysza odwołano, udałem się więc luźnym krokiem w stronę naszej stacji kolejowej będącej ciągle przed modernizacją.
w przejściu podziemnym moje badawcze spojrzenie padło na posadzkę. złożyłem w myślach stosowne życzenia świąteczne pracownikom kolei i śpiesznie wróciłem do domu aby w zaciszu spożyć dla równowagi trzy drinki.

niedziela w Rynku...



w powietrzu mieszały się dźwięki kolęd w wykonaniu peruwiańskich mistrzów okaryny oraz głos Violetty Villas właściwie Czesławy Marii de domo Cieślak, primo voto Gospodarek, która brawurowo śpiewała swój przebój sprzed lat czterdziestu sześciu.
natomiast na ziemi mogłem przebierać w beretach w kolorach rasta, czapkach i rękawicach z wełny lamy oraz wędzonkach chłopskich. o choinkach jakoś nikt nie śmiał pomyśleć.
zawstydzony swoją wyuzdaną konsumpcyjnoscią i brakiem w moim życiu pierwiastka duchowego postanowiłem dołożyć się do "szlachetnej paczki".

sobota, 11 grudnia 2010

my nie pękamy...



niech tam starzy kwękają sącząc geriavit. niech tam w ciepłych kapciach oglądają telenowele. my młodzi w każdych warunkach dajemy radę, odpimpajcie się więc od zimy!

Any Questions?

piątek, 10 grudnia 2010

jak jest zima - pani kierowniczko - to musi być zimno...




warunki byli frontowe, mimo to oficjalna część się odbyła łącznie z przemówieniem bywszego legionowskiego wiceprezydenta Piotra Zadrożnego. czy Pan Zadrożny nadal jest wiceprezydentem tego nie wiem ale napewno ani axlem ani salchofem nas nie zaszczycił, chyba że cuś przeoczyłem.
było very versace. darmowa gorąca czekolada i darmowe wafelki, o bilety też nikt dziś się nie upominał.
huhu ha! miejską slizgawkę otwarto!

peesik: jak dla mnie nieco tam ciemnawo. ale jak będzie darmowa czekolada wszystko zniesę :)

Legionowo baj najt...



czwartek, 9 grudnia 2010

dla relaksu...

się bywa, się widzi, się wie...

dziś jak zwykle miałem bliskie spotkanie z komunikacją.
między peronami pałętał się nieduży biały pies z krótko przyciętym ogonem. pociąg miał nadjechać za parę minut, a zwierzak miotał się w pułapce.
czasu było coraz mniej. ludzie bruździli właścicielowi, pokrzykiwali na wystraszonego zwierzaka, tupali, gwizdali, pies warczał i susami pokonywał zaspy, biegnąc w tę i z powrotem.
wreszcie jakiś chłopak zeskoczył z peronu i przegnał czworonoga w bezpieczne miejsce. ludzie na moment ucichli, potem zadowoleni z siebie wrócili do porannego ględzenia o wszystkim i niczym.

ptacy-nieboracy...




wtorek, 7 grudnia 2010

forum rządzi, forum radzi, forum nigdy cie nie zdradzi...

pani zapytowywuje:
- Czy to możliwe, że faceta nie podnieca to, że siedzimy bardzo blisko siebie, prawie na sobie, tak że dotykamy się przypadkowo nogami, rękami, a nasze twarze są w minimalnej odległości od siebie? Nie znam facetów, którzy by się tak zachowywali.

forum sie spręża:
- Może jestes szpetna?
- Pomacaj mu dyskretnie krocze.

się bywa, się widzi...

Metro Arsenał...
co Państwo na taki widok: idzie bladym switem koleś w szynelu czerwonoarmisty, w spiczastej czapce "budionnówce" z czerwoną gwiazdą. tuż za nim człapie drugi o wyglądzie zapuszczonego kloszarda w japonkach na gołych stopach. pozachwycałem się dzisięć sekund i wzrokiem zacząłem szukać kamerzysty bo widok był raczej jak z planu filmowego. nic z tego. trafiłem po prostu na dwóch oryginałów, bo chyba nie wariatów?
zastanawiam sie na ile nasze zachowania są zachowaniami autonomicznie naszymi, a jaki w nich procent tego co bierzemy od innych.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

się bywa, się słucha, się wie...

Praga...Zoo...
- nie wysiadasz przy Zoo?
- niby dlaczego?
- jest w tobie coś ze skunksa.
Gdańska.

Legionowo baj najt...









zdaje się, że na punkcie miasta mam lekkiego kota. komu chce się łazić po nocy z aparatem w zgrabiałych dłoniach zamiast dać sobie po kusztyczku i posłuchać w cieple dobrej muzyki? no nie wiem.