niedziela, 17 czerwca 2012

nie tak miało być panowie...oj nie tak...

a jak?
tak jak na fotce.
czyli pepikow mieliśmy połknąć na przystawkę.

nie wyszło...
ale może to właściwy moment, w którym odejdzie Grzesiu Lato?
w którym zrobi się porządek w PZPN-ie?
w którym stadiony będą wreszcie nasze, a nie kiboli?
w którym młodych piłkarzy zacznie się wreszcie selekcjonować i szkolić jak w zachodnich klubach?
w którym stwierdzimy, że rękodzieło jest dobre ale przy tworzeniu łowickich wycinanek, a nie drużyny na wielki turniej?
to ten moment.

dzięki Euro natomiast zapomnieliśmy o polskim politycznym piekiełku co nam obrzygiwało życie. i choćby dla tego warto było czekać na to wydarzenie.


sobota, 16 czerwca 2012

z cyklu: podoba mi się...

profesjonalny mural z ulicy Siemiradzkiego blisko ronda Armii Krajowej.


sobota, 9 czerwca 2012

wkręceni w Euro...

patriotyzm rozlewa się po kraju. duch narodowy umacnia. sprzedaż wódki rośnie.


czwartek, 7 czerwca 2012

z cyklu: ogłoszenia drobne...

pana w pomarańczowym podkoszulku co siedział w budce chciałem zapytać czemu sezon na łyżwy tak wcześnie. zorientowawszy się, że gość jest ode mnie większy jakieś piętnaście razy, dałem sobie spokój.


z cyklu: ogłoszenia drobne...

czy przed spakowaniem, skropić kolekcję perfumą?..

wtorek, 5 czerwca 2012

z cyklu: przyjeżdża Grek do Legionowa czyli na tropie Euro...

konferansjer miał trochę problemów z mikrofonem ale na wizji wszystko było jak trzeba. pokazali się greccy Smudas, Lewandopoulos i Błaszczykowskidis. i powiem Państwu, że nie mamy powodu się tak napinać. po tym co pokazali na treningu, to Greków zrobimy na mientko.

poniedziałek, 4 czerwca 2012

z cyklu: znikające miejsca..

addio pomidory - chciałoby się pośpiewać razem z Michnikowskim. spychacze przeorały właśnie czarnoziem w okolicy wiaduktu i teraz zamiast pomidorów i kwaszeniaków same przeciągi i pustką zionie. czasem bywam refleksyjny i nie ma się z czego - kurwa - śmiać.

niedziela, 3 czerwca 2012

kiedyś to - panie - ludziom nic nie przeszkadzało...

otwieram szeroko oczy bo przemiana legionowskiej stacji kolejowej może szokować. nie byłbym jednak prawdziwym Polakiem gdybym nie pobiadolił. informują nas wprawdzie w europejskim zachodnim języku ale reszta ciągle z zapyziałego wschodu. rower nadal taszczę na plecach bo o pochylniach nie pomyślano, kolejowe zegary spieszą się o kilka minut, z peronowych koszy ulewa się, a za potrzebą - jak za czasów bitwy pod Grunwaldem - trzeba w krzaki.

teraz użyj głośników...

sobota, 2 czerwca 2012