czwartek, 7 lutego 2013

się bywa, się słucha, się wie...

W aleganckiej Biedronce przy Reymonta pani z wyładowanym wózkiem chce płacić kartą.
- Kartą nie można - informuje kasjerka, przeszywając klientkę wzrokiem, który mógłby zmrozić szampana.
- A bankomat? Jest tu jakiś?
Kasjerka przerywa skanowanie krakowskiej suchej i koreczków śledziowych po giżycku. Na jej twarzy daje się zauważyć wysiłek intelektualny.
- Podobno jest. Nie wiem.
Próba sił kończy się bo na ratunek pani z wózkiem rzucają się inni kolejkowicze.

Bankomat był w prostej linii cztery metry od kasjerki, moja  szczęka zawisła parę centymetrów od podłogi.

niedziela, 3 lutego 2013

z cyklu: Legionowo - podróż w czasie...

Jeszcze jedno spojrzenie na legionowski rynek.
Zdjęcie, ktore znalazłem w sieci przedstawia nieistniejący już, drewniany dom rodziny Łuczaków, zbudowany na początku dwudziestego wieku. Podobnych domów jest w Legionowie pewnie kilkadziesiąt ale niedługo będzie można je oglądać tylko na starych fotografiach albo rysunkach Andrzeja Zalewskiego bo bilans lat ostatnich jest wymowny. Drewniaki zbudowane z tanich materiałów, na niskich fundamentach, bez piwnic, ocieplenia, kanalizacji, bieżącej wody szybko trawi czas. W końcu zabiera je śmierć.

Obiekt który powstał przy Piłsudskiego 11 kilka lat temu, dobrze wpisuje się w zabudowę istniejących już budynków. Projekt stworzyli architekci z firmy GMTS Pracownia Projektowa Grażyna Marciszewska i Tomasz Szybiak sp.j.