piątek, 29 marca 2013

z cyklu: ogłoszenia drobne...

W te święta przesunęliśmy zegarki do przodu.
Niektórzy tak bardzo, że noc skończyła im się już o dziewiętnastej.




raport wielkanocny czyli...

...pogoda na dziś, jutro i poniedziałek.

środa, 27 marca 2013

z cyklu: ogłoszenia drobne...

Obczaiłem swoją skrzynkę pocztową.
Na samiuśkim dnie leżała ulotka od stylistki panokci. Wykonana siermiężnie: dwie kartki spięte zszywką. No ropa jakaś. Ale ceny zabiegów oddane byli z pietyzmem. No i przymierzam się czy aby nie pierdyknąć sobie frencha czy też coś na tipsie zatopić.

niedziela, 24 marca 2013

z cyklu: obyczaje ludu polskiego...


Przyznaję, czasem trąbnę ale teraz serdecznie żałuję i proszę o stosowne rozgrzeszenie.

z cyklu: się bywa, się słucha, się wie...

Myślałem właśnie o czekajacym mnie spotkaniu z dentystą,  kiedy drogę zastapiła mi starsza pani. Wydawała się być łagodna i cicha. I piękna jak wiosna. I szczęśliwa.
- Jaki mamy dziś dzień?
- Dziś? Czwartek.
Podziękowała i oddaliła się nieśpiesznie.
Jak można było o tym nie wiedzieć? W dobie komputerów, e-maili, telefonów komórkowych i róznych innych technikaliów? Widać można. I wcale nie być mniej szczęśliwym.

niedziela, 17 marca 2013

mielone w Lewiatanie czyli spotkanie z gwiazdą...

W poszukiwaniu mielonego wołowego,  do którego nikt jeszcze nie dodał koniny, udałem się w ostatnią sobotę do legionowskiego marketu Lewiatan, co go właśnie tego dnia hucznie otwierali.
Gwiazdą otwarcia był Grzegorz Komendarek, w kręgach zafascynowanych serialem Złotopolscy znany jako kucharz Grzesiu. Ze skwaszoną miną Grzesiu gmerał w elektrycznym kociołku odgrzewając flaki po zamojsku. Właściwie to grzała się instalacja, co i rusz wywalali korki, flaki stygli, a atrakcja okazała sie atrapą
Wołowego nie było, a że po mamie mam geny zakupoholizmu, zahaczyłem jeszcze o skład piw regionalnych przy Sobieskiego i ewakuowałem się do bazy.





czwartek, 14 marca 2013

niech moc będzie z nimi...

Niebywały sukces Straży Miejskiej, miejskiego monitoringu,  policji państwowej, a może i pożarników,  odtrąbił internetowy serwis Ratusza. Wspólnymi siłami udało się zlokalizować i dowieźć na komendę desperata co wpierw popierdzielał środkiem drogi, a potem zadzierzgnął znajomość z asfaltem na skrzyżowaniu Jagiellońskiej i Warszawskiej. Byłem pod wrażeniem błyskawicznej reakcji, sprawności i ogólnego profesjonalizmu, a z wrażenia  oko mnie zawilgło pod okularem.
Graficiarze, właściciele czworonożnych zasrańcow, parkujący na miejskich trawnikach oraz balangujący w klatkach schodowych pogratulowali służbom czujności i odetchnęli z ulgą. Ktoś czuwa nad nimi.

wtorek, 12 marca 2013

z cyklu: znikające miejsca...

Są niby wpisane do rejestru zabytków. Znaczy to, że ich właściciel czy użytkownik zobligowany jest przeprowadzać prace konserwatorskie, restauratorskie oraz roboty budowlane (przy ścisłej współpracy z wojewódzkim konserwatorem zabytków), aby zapewnić zabezpieczenie i utrzymanie zabytku oraz jego otoczenia w jak najlepszym stanie.
Budynki w rejonie ulic Strużańskiej i Wąskiej są ostatnimi zabytkami XIX wiecznej koszarowej zabudowy Legionowa. Niby chroni je właściwa ustawa. Niby przejmują się stanem budynków radni, przyjmując Gminny Program Opieki nad Zabytkami. Niby obiekty wizytują ekipy z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Niby prywatny deweloper, który nabył obiekty też "dokłada starań". Niby cała litania zachwytów, niby wszyscy walczą jak lwica Elza, a jednak złodzieje kradną co się da, a dewastacja przebiega w tempie zastraszającym. I pewno będzie jak w znanej bajce Krasickiego gdzie wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.

Podobno nad ruinami unoszą się duchy znanych pilotów balonowych - Hynka, Burzyńskiego i Pomaskiego, którzy w latach trzydziestych tu mieszkali. Kiedyś rozsławiali Legionowo teraz złorzeczą władzom miasta.

niedziela, 10 marca 2013

z cyklu: ogłoszenia drobne...

 





Chemia pełną gębą.
Guten Appetit...