wtorek, 27 kwietnia 2010

na trawniku taki kwiatek


pan sprzedawca ma stragan na trawniku i widok na legionowski Ratusz. pan sprzedawca przegarnia grejfruty, układa pęczki szczypiorku i byc może nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego stragan dewastuje trawnik i przestrzen publiczną. czasem przycupnie w trawce obok pana sprzedawcy autko jego znajomego, chociaz metr dalej jest sklepowy parking. trawka koło straganu dopiero co nabrała zielonego koloru ale niedługo bedzie tu brzydko, łyso i generalnie wujowo.
zasady handlu na terenie miasta okreslają szczegółowo uchwały Rady Miasta. czy ktos z urzędników pomyslał zanim zezwolił na dewastacje tego miejsca?

chciałoby sie życ w panstwie, ktore mobilizuje się nie tylko od swięta, w czas pospolitego zrywu. chciałoby się życ w panstwie, ktore umie sobie poradzic z psim gównem na trawniku, wrakami samochodowymi na parkingach, natrętnymi handlowcami...

sobota, 24 kwietnia 2010

za górami, za lasami, za dolinami...


...pobili sie dwaj górale ciupagami
hej górale, nie bijta się
mo góralka dwa warkocze
podzielita się.


serial funeralny trwa.
grupa radnych Stalowej Woli chce nazwania jednego z miejskich rond imieniem Lecha Kaczyńskiego. inni rajcowie zmierzają do tego, by patronem kolejnego ronda był Ryszard Kaczorowski. prezydent miasta nie godzi się ani na jedno, ani na drugie. dziwi się pierwszym, a drugich chce wyprzeć swoją propozycją. jego zdaniem, bardziej niż Kaczorowskiemu, rondo należy się Grażynie Gęsickiej.

rond, ulic, skwerów, placów jest u nas pod dostatkiem. takze bezimiennych. po co sie tak spieszyc? miala byc solidarność i jedność. głód władzy, głód rządów zaślepia każdą tragedię.

peesik: fotka ze zbiorów digart.pl

czwartek, 22 kwietnia 2010

zastał Polskę zniewoloną, a zostawił wyzwoloną itp...


przy okazji tragedii pod Smolenskiem pojawia się mnóstwo niecodziennych pomysłów. w jednej z gazet wyczytałem, ze warszawskie Muzeum Historii Polski chciałoby otrzymać fragmenty rozbitego samolotu i dokumenty mające wartosc symboliczną zeby stworzyć rodzaj skansenu i udostępnic go zwiedzającym. tragedia ma byc więc atrakcją dla gapiów, taki event.
paru innym ludziom chodziło kiedys po głowie zeby wydobyć wrak Titanica i pokazywać go w muzeum. na szczęscie wybito im to z głowy.

a gdy się wsłuchać w te ociekające patosem mowy pogrzebowe...
a jak sobie wyobrazić te bilbordy i spoty reklamowe kandydatow na prezydenta co to się niebawem pojawią, pewno z widoczkiem na smolenskie lotnisko...
łoj...sredniowieczny handel relikwiami to przy nich mały pikus.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

...


po dziesięciu dniach okazuje się, że istnieją jeszcze inne kolory oprócz czarnego. bardzo mi się podoba ten fragment miasta od nowej hali sportowej przez liceum Konopnickiej po miejski Ratusz. przykład architektury użytkowej własciwie skomponowanej od bryły po detale. całosc w kolorze piasku z elementami brązowego drewna. żadnych fanaberii. spokój. ład.

sobota, 17 kwietnia 2010

dlaczego nie zapalilem świeczki...


- ile panstwo stali w kolejce?
- osiem godzin
- my dziesięc. ale my aż z Zawiercia.
- a my z dziecmi. i będziemy stac całą noc jak będzie trzeba. dla kochanego pana prezydenta.

w czas żałoby w kolektywie raźniej.
jestem cyniczny ale mdli juz od tego lamentu. to co robią stacje telewizyjne i zawodzący dziennikarze, to bezustanne międlenie przelukrowanych życiorysów tragicznie zmarłych, to odliczanie ostatnich sekund zalogi samolotu, ten stachanowski wyścig gmin i miasteczek, ktore w pośpiechu licytują się w nadawaniu imienia mostom i placykom, przypomina obłęd i zbiorową psychozę.
jakiś medioznawca napisał, że smutek i rozpacz trzeba dozowac, żeby było autentycznie. jak na moj rozum tego autentyzmu już dawno nie ma. został tylko jarmark i obwarzanki. dlatego zignorowałem legionowski apel o zapalenie świecy w piątkowy wieczor.
cóż można w tej chwili zrobic dla tych co umarli? wierzący może się pomodlic. dajmy tym ludziom święty spokoj. może i nasza psychika odpocznie.

piątek, 16 kwietnia 2010

patriotyzm i szafa


obserwujemy niesłychany wybuch uczuc patriotycznych i solidarnosci. ludzie obejmują się, następują gesty pojednania, a fabryki nie nadązają z produkowaniem flag narodowych. to bardzo budujące.
chciałoby się więc zeby chociaz drobna cząstka z tego została w nas na dłuzej. nie tylko na chwile trudne, bo z tego jestesmy juz znani. nie tylko przy okazjach tragicznych, bo wtedy o patriotyzm jakby łatwiej.
chciałoby się zeby patriotyzm nie był wyciągany wyłącznie z tej szafy na rzeczy odswiętne. zeby wyrazał się rowniez w wymiarze lokalnym, w sprawach zwykłych i codziennych.
a jak się tak nie stanie?..
znaczyłoby, ze jestesmy tylko zupą ludzką, gawiedzią lubiącą popatrzec na piękne ceremonie pogrzebowe i pomachac do kamery telefonem komorkowym.

czwartek, 15 kwietnia 2010

...


jak pokazywac w mediach cos tak delikatnego jak ludzka rozpacz? jak pokazywac cierpienie i traumę rodzin, ktore straciły bliskich?
jak radzą sobie ludzie z emocjami w trudnym dla siebie czasie?

czasem jest to zachowanie niezwyczajne jak na nasze pojmowanie załoby.
ujęła mnie w rozmowie z Kamilem Durczokiem pani Małgorzata Szmajdzinska. zobaczyłem wspaniałą kobietę, ktora bez egzaltacji potrafiła mowic o swoim zmarłym męzu jakby stał obok niej. wewnętrznie pogodzona z tym co ja dotknęło. z pogodną twarzą. dzielna.

środa, 14 kwietnia 2010

...


przy okazji tych smutnych wydarzen, ktorych jesteśmy świadkami, pojawiły sie zwyczaje, ktorych przedtem nie widziałem.
pierwszy to oklaski w czasie przejazdu karawanu. drugi to przyklękanie przed trumną polityka.
żałobę, ból, rozpacz ma prawo przeżywac kazdy na swoj sposob ale tego gestu, niemal apoteozy nie rozumiem. może gruboskórny jestem...

wtorek, 13 kwietnia 2010

co dalej?..

to normalne, że poziom empatii raz opada raz się podnosi. ale zdumiewa to, co się dzieje teraz w mediach. ta cudowna ich przemiana na potrzeby chwili. lada moment tragicznie zmarli zostaną ogłoszeni męczennikami, niemal świętymi, a jeszcze parę dni temu...
toż to hipokryzja.
a co będzie pozniej? jak już przebrzmi głos Zygmunta, zgasną świece i panie od nabożnych pieśni wrócą do domow? nastąpi prawdziwa diagnoza tego co się stało? wyciągniemy nauczkę? czy też będziemy bezustannie snuc opowieści, że wisi nad nami klątwa i decyduje los?

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

z kirem w tle


kiedy będzie opublikowany raport o przyczynach katastrofy, zaczniemy dyskutowac o tym co się stało. tragedia jest wielka ale na naszych oczach juz powstają legendy. juz doszukujemy sie symboliki. tracimy umiar.

niedziela, 11 kwietnia 2010

nieco zwolniliśmy...


w niedzielne południe miały byc dwie minuty ciszy dla uczczenia ofiar katastrofy. czas się jednak troszkę wydłużył. milcząc oddalismy się refleksjom nad tym co się stało bo przecież każdy z nas miał wśrod ofiar swojego przedstawiciela. niezależnie od tego jakie wyznawał poglądy. takie potrafi byc życie

Pan prezydent zapalił znicz jako przedstawiciel urzędu ale pewno też w imieniu mieszkanców Legionowa.

sobota, 10 kwietnia 2010

w kolorze sepii...


ze śmiercią oswajamy się przez całe życie. nawet śmierc najbliższych przyjmujemy jako cos normalnego choc bolesnego. jeśli ta śmierc jest naturalna. inaczej jest ze śmiercią gwałtowną.
nawet dla tych, ktorzy nie lubią polityki i politykow, śmierc pary prezydenckiej i wielu ważnych ludzi naszego panstwa była dzis rano szokiem.

w legionowskim kościele parafii sw. Jana Kantego o godzinie dziewiętnastej odbyła się msza żałobna w intencji ofiar katastrofy lotniczej.

czwartek, 8 kwietnia 2010

okruszek dla ptaszka


to co zimą niektorzy robią z dobroci serca, a inni nawet w poczuciu pewnej misji, wiosną, latem i jesienią jest zupełnie niepotrzebne. myślę tu o dokarmianiu ptakow.
kiedy nie ma śniegu, ptaki przeżyją doskonale bez naszego wsparcia. sterty pleśniejącego chleba na miejskich trawnikach raz, że nie wygladają ładnie, dwa że wabią takze ptasich drapieżników, trzy że powodują często choroby wsród ptactwa.

wtorek, 6 kwietnia 2010

cyyyyrk!..cyrk w mieścieeee!


nooo jestem pod wrażeniem. nie byłem bo cyrk budzi we mnie tak zwane mieszane uczucia. przedmiotowe traktowanie zwierząt, zmuszanie ich do wykonywania czynności niezgodnych z ich naturą, często za pomocą niehumanitarnych metod tresury...
nie podoba mi sie to.
ale jestem pod wrażeniem bo cały cyrkowy bałagan zniknął w ciagu trzech godzin. logistycznie to majstersztyk.

sobota, 3 kwietnia 2010

a czas robi tik...tak...


kolejne swieta.
zycze sobie i wszystkim znajomym w tym swiatecznym rozgardiaszu, chwili czasu na refleksje, chwili czasu na zabawe.
:)

czwartek, 1 kwietnia 2010

nie lubisz poniedzialku ?..


nie dla kazdego poniedzialek jest smutny, deszczowy i zly.