sobota, 30 kwietnia 2011

do euro ciągle daleko...






















Niby od strony bufetu pełen szpan ale już od zaplecza jakiś drucik, sznureczek, kit i prowizorka. Zdaje się, że jedyne co nam dobrze wychodzi to ogórki małosolne i smoleńska fiksacja.

piątek, 29 kwietnia 2011

teraz użyj głośników...

nie dostałem zaproszenia...



































































































... na ślub księcia Wiliama Arthura Philipa i Kate Middleton więc poszedłem z Nikonkiem na spacer.




Można odnieść wrażenie, że Magistratowi "na cito" brakuje do szczęścia jakiegoś sukcesu. Właśnie zgłoszono Legionowo do konkursu "Designowe miasto 2011", a Magistrat bawi się w telemarketera zachęcając do oddawania głosów. Czy podbijemy Polskę naszym Ratuszem i Areną? Raczej nie. A czymś jeszcze? Zrobiłem parę fotek i... ogólnie cały ten nasz dizajn pachnie malizną. Jesteśmy miastem bez wyrazu i chyba niepotrzebnie pompujemy ten konkursowy balon.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

lać czy nie lać?..






Pewnie, że lać ale z umiarem.






W wielkanocny poniedziałek jedynym miejscem w mieście gdzie rankiem woda lała się bez umiaru była fontanna w rynku i myjnia samochodowa przy Wysockiego. Czasy kiedy strach było przejść na drugą stronę ulicy z obawy o przemoczenie portek odeszły w zapomnienie. Ostatnich wojowników spod znaku plastikowej sikawki widziałem dziś w okolicy Husarskiej.

sobota, 23 kwietnia 2011

dziś moc jajeczek...





Dużo radości. Nie tylko od święta...





środa, 20 kwietnia 2011

nowa miejska gra czyli...
































































Jak powszechnie wiadomo człowiek nie posiada umiejętności fruwania. A szkoda. Polatałoby się nad Sowińskiego, Warszawską i paroma innymi rozgrzebanymi ulicami.

Bo tam istny kocioł z balią.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

niedziela, 17 kwietnia 2011

przyodziany odświętnie pocisnąłem ulicą Piłsudskiego...



Z instrukcją to każdy głupi potrafi. Przejdźcie jednak ten kawałeczek bez instrukcji. Po spożyciu sześciopaka ciechana można się tu pogubić i skonać w męczarniach. Czasami nasi dzielni projektanci tak życie skomplikują, że ze zwykłej pochylni dla wózków zrobią labirynt-dzieło sztuki. Na co to komu?

piątek, 15 kwietnia 2011

nie wiem czy się cieszyć...


Polacy obawiają się kompromitacji na Euro 2012. Aż sześciu z dziesięciu naszych rodaków uważa, że nie zdążymy z infrastrukturą na czas. Tyle samo jest pewnych, że nasi kopacze dostarczą tylko wstydu a nie punktów.
W pobliżu Ratusza zamontowano elektroniczny zegar odliczający czas do imprezy. Nie wiem czy się z tego cieszyć czy już zaczynać się martwić. W sumie to sympatyczny pomysł wymierzony w naszą zmorę czyli uprawiane przez Polaków czarnowidztwo. Nie wiem jednak kto za pomysł zapłacił i czy liczy na zwrot kosztów. Może Ratusz wiąże z imprezą jakieś nadzieje?

piątek, 1 kwietnia 2011

z cyklu: ogłoszenia drobne...


Po krótkiej rozmowie z włascicielem sklepu okazało się, że jednak o auta chodzi. Nie o same drzwi.