czwartek, 7 lutego 2013

się bywa, się słucha, się wie...

W aleganckiej Biedronce przy Reymonta pani z wyładowanym wózkiem chce płacić kartą.
- Kartą nie można - informuje kasjerka, przeszywając klientkę wzrokiem, który mógłby zmrozić szampana.
- A bankomat? Jest tu jakiś?
Kasjerka przerywa skanowanie krakowskiej suchej i koreczków śledziowych po giżycku. Na jej twarzy daje się zauważyć wysiłek intelektualny.
- Podobno jest. Nie wiem.
Próba sił kończy się bo na ratunek pani z wózkiem rzucają się inni kolejkowicze.

Bankomat był w prostej linii cztery metry od kasjerki, moja  szczęka zawisła parę centymetrów od podłogi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz