czwartek, 26 września 2013

jak nie urok to windzia...

    Spółdzielnia mieszkaniowa dalej mnie rozpieszcza.  Wprawdzie rankiem informują, że najlepiej to mi będzie żreć kamienie na twardo, bo gaz zakręcają na całe cztery tygodnie  ale już po południu obwieszczają, że w drodze rekompensaty windę mi zreanimują.  Zabieg będzie trwał prawie dwa miechy. Wychodzi sześć dni na jedno piętro czyli tempo oszałamiające, a ja przez ten czas mam dymać na dziesiąte piętro o własnych siłach. Przez trzydzieści lat nie robili nic, a jak już zaczęli,  to od strychu po fundamenty. Czyż to nie sromota?
Chętnie umarłbym w wieku 99 lat jak moja babka Stanisława. No ale ona żyła w Dawnych Dobrych Spokojnych Czasach. Mnie setka raczej to nie grozi, chyba że zacznę upajać się walerianą.

Peesik: jeśli jutro znajdę w swojej skrzynce pocztowej kolejny liścik, to chyba sobie odpiłuję głowę kółkiem do pizzy.

2 komentarze:

  1. Nie remontują - źle. Remontują - jeszcze gorzej.
    Ciekawe jaki komentarz by się pojawił gdyby winda spieprzyła się z dziesiątego piętra na dół "bez trzymanki".
    Jaki lament by był, że spółdzielnia nie dbała, nie konserwowała, że stary rupieć, że XIX wiek.
    A zrobić remont windy (czyli praktycznie wymienić wszystkie elementy od lin poczynając na przyciskach kończąc) nie da się bez jej wyłączenia.
    Jedynym wyjściem są dwie windy na klatce. No, ale kiedyś o tym nie myślano - pretensje kierować do projektantów bloku...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że jestem za tym żeby felerne instalacje wymienić. Do cna. Tylko, że blog to rodzaj pamiętnika. Taki zapis emocji. A emocje rzadko wylatują z chłodnej głowy. Prawda?..Więc jak wkurw człowieka ogarnie to musi go wyrzucić na klawiaturkę. Prawda?..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń