poniedziałek, 16 listopada 2015

jak pięść do nosa...

    Przy okazji kompleksowej przebudowy byłej siedziby urzędu miasta liczyłem nie tylko na rewitalizację starej miejskiej tkanki. Liczyłem na harmonię,  porządek, właściwy dobór kolorów, odpowiednie proporcje, lokalną estetykę, pewną ciągłość w stylizacji detali, kontekst miejsca. Tak się raczej nie stało. Przysadzisty klocek, który powstaje przy Piłsudskiego 3, który jest przecież częścią miasta, dobra wspólnego, dostarcza tylu emocji co odgrzewany krupnik z osiedlowego baru.
Budynki nie mogą tylko wypełniać celów funkcjonalnych. Mają cieszyć oko, dostarczać radosnych wzruszeń. Czy ten potężny obłożony czarną cegłą obiekt, brzydki i niepoprawny urbanistycznie może być spoiwem dla istniejących już kamienic w ciągu ulicy Piłsudskiego? Czy cieszy oko? Jak ocenić wartość tego budynku? W prostych słowach odpowiedzieć mógłby były mazowiecki konserwator zabytków Maciej Czeredys. Czy mielibyśmy społeczne poczucie straty gdyby budynek zniknął? Jeżeli tak, to jest cenny.
Przypatrzmy się więc i odpowiedzmy sobie sami.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz