wtorek, 21 października 2014

wybory - pierwsza krew...

    No i stało się...Na starcie do swojego czwartego biegu po prezydenturę, miłościwie nam panujący Roman Smogorzewski zamiast deklamować na prawo i na lewo pierdoły na cześć opozycji, ośmielił się oznajmić, że kontrkandydatów to on się nie obawia,  bo wszyscy których zna, to leszcze, nieudaczniki i troki od kaleson czy jakoś tak bardziej eufemistycznie.
Mnie to mało obeszło, bo co prawda, to prawda. Leszcze jednak się zagotowały, zabulgotały i rozdarły na całe gardła: cóż to za pogarda dla politycznego przeciwnika! To nas naraża na utratę potencjalnych głosów! Wstyd i poruta! To się nadaje do sądu! No i stało się...Majestat Sądu Okręgowego musi  pochylić się nad głupotami i procedować marnując swój i nasz cenny czas.
Choć mogłoby być jeszcze gorzej. Jak tańczyć,  to tańczyć. Można by było zażądać aby Atrakcyjny Roman zrzekł się roboty. Można mu było gabinet zaorać, solą posypać, a ratusz obłożyć anatemą. Można...


1 komentarz: