czwartek, 17 lutego 2011

od niespodziewanej śmierci i telefonów komórkowych zachowaj nas Panie...

bywają w życiu sytuacje kiedy wynalazcę telefonu komórkowego zamknąłbym w klatce z rotwailerem. za karę.
no bo tak...
przemieszczałem się dziś jak zwykle malowniczą trasą Warszawa Gdańska - Legionowo. naprzeciw mnie półtora siedzenia i całą przestrzeń powietrzną zaanektowała Pani Słusznych Gabarytów. przez bitych dwadzieścia minut Pani instruowała telefonicznie swojego Szanownego Małża gdzie powinien szukać kurtki, co utknęla w domowych zakamarach. Pan zaś regularnie co dwie minuty oddzwaniał, meldując który fragment chałupy przeszukał nadaremno. za każdym oddzwonieniem telefon Pani Słusznych Gabarytów zarządzał pobudkę drzemiącym pasażerom, nucąc refren "Żono moja, serce moje, nie ma takich jak my dwoje".
a co na to niedrzemiący? niedrzemiący z szaleństwem w oczach modlili się do Matki Boskiej żeby Panu się w końcu udało. choćby przed Choszczówką.

skąd się takie pasztety biorą?
i kto im daje licencję na życie?
wie Państwo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz