wtorek, 2 sierpnia 2011

z cyklu: się bywa, sie słucha, się wie...

Praga...Zoo...
- Wysiadam wczoraj na Gdańskiej - zagadnęła anorektyczka w gumowcach.
- I co? - wpadła jej w słowo blondynka po mocnej solarce.
- I oczko mi poleciało. Ale to jak. Do samych kolan. Od razu wiedziałam, że coś złego się stanie.
- Weź przestań. I co?
- Wchodzę w nerwach do sekretariatu, a dyrektor mi mówi, że sprzątająca dziś nie przyszła.
- Weź przestań. I co?
- Coś z tarczycą miała. Albo nadczynność, albo niedoczynność. Bo mnie się myli.
- A chudła ostatnio czy tyła? Bo przy nadczynności się tyje, a przy niedoczynności - chudnie. Albo na odwrót. Wiem bo mamusia miała to samo.
- Reasumując zmarło się biedaczce. I widzisz, niby tylko oczko poleciało, a wiedziałam, że coś się stanie. No to pa!
- Pa kochana.

Gdańska...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz