środa, 5 września 2012

trochę o pogodzie, ani słowa o upadających biurach turystycznych...

zwierzęciem ciepłolubnym byłem zdaje się od zawsze.
podobnie jak chałwolubnym i ptasiomleczkolubnym.
z wiekiem moje zapotrzebowanie na ciepło rosło jak u kocura co się dochrapał błogiej starości na parapecie okiennym. widok, który rajcowałby mnie najbardziej, to eksplodujące od upału termometry. ale nie ma dobrze. synoptycy niby przebąkują, że upały wrócą ale to już koniec naszego krótkiego lata. w powietrzu unosi się ledwie jego półtrup.
nadchodzą długie miesiące atmosferycznej chujni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz