niedziela, 23 listopada 2014

zupa Romana...

    Przepis na zupę jest prosty. Bierzemy trochę konserwy, starych kości,  dorzucamy świeżego - choć ciągle od tego samego rzeźnika - mięsa, do smaku dodajemy jeden listek bobkowy i gotowe. Kucharz się sprawdza bo pichci od lat i wie jak mieszać w garnku żeby nie przypalić i nie przesolić ale wirtuoz na miarę Wojciecha Modesta Amaro to on nie jest. Czy to ludziom smakuje? Trzeba powiedzieć, że w mieście Roman i tak nie ma sobie równych. Jedyny co chciał go ostatnio przy kotle zastąpić - jak się okazało - to szelki nie chłop.
    Mamy właśnie nową radę miasta. Codziennym znojem zraszać czoła będzie siedmiu nowych rajców do całej reszty szesnastu,  co to techniki symulacji pracy mają opanowane,  dorzuconych jak ładny kawałek wołowego do starych kości. Potrawę dosmaczamy jednym radnym z PiS-u niby listkiem bobkowym i volaille. Przeciętny legionowski rajca ma cztery dychy na karku i w dwóch trzecich jest facetem.
Czy rada da radę?..
Zobaczymy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz