niedziela, 21 listopada 2010

mam talent czyli...


- jaka szkoda, że nie mam już piętnastu lat - westchnąłem ciężko.
- bo teraz już tylko żyć, nie umierać.
dlaczego? przez ostatnie dziesięć dni wydawało mi się, że uczestniczę w wydarzeniu żywcem wziętym z TeVaueNowskiego programu "Mam talent". wszechstronnie utalentowani kandydaci na samorządowców przekonywali mnie, że tylko oni mogą zaspokoić potrzeby mieszkańców i że grzech zmarnować ich ponadprzeciętnych możliwości.
na moich oczach powstawał więc szpital, aquapark, dworzec kolejowy, obwodnica miasta, kładki, wiadukty, przejścia podziemne i tunele, parkingi, żłobki, bezpłatny internet, parki a nawet wyższa uczelnia. normalnie kisiel w gaciach. brakowało mi tylko pana co pokaże jak świetnie bije z bańki i pani co wywija kankana. może dlatego, że byłoby to dla nich jednak zbyt trudne.

kto odniesie sukces w tym fascynującym wydarzeniu?
tym razem zdecyduje nie liczba SMS-ów tylko krzyżyki w urnach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz