czwartek, 23 grudnia 2010

notatki człowieka zestresowanego...


Czy Państwo myślą podobnie jak ja, że do skomunikowania się jednej osoby z drugą, oddaloną od tej pierwszej o kilka kilometrów, wystarczy zwykły telefon beztarczowy na korbkę model MB73 rodzimej produkcji? Czy też - dla odmiany - uważacie Państwo, że konieczne są światłowody, telefon satelitarny, szybki internet i bramka VOiP albo telefonia czwartej generacji, a i te cuda-wianki nie dają żadnej gwarancji, że się dogadamy?
Prawidłowa odpowiedź - moim zdaniem - to ta pierwsza.
Kiedym dziś z rana dreptał krokiem gejszy, omijając lodowe muldy w stronę tak zwanego dworca kolejowego, miałem nadzieję, że nic nadzwyczajnego mnie nie spotka. No bo zima odpuściła, opady śniegu tylko w Alpach, a temperatura w strefie powyżej zera.
Pociąg spółki mazowieckiej się jednak opóźniał, a że na peron miał wjechać rownież skład Szybkiej Kolei Miejskiej, zdezorientowani podróżni przyjmowali zakłady, który z pojazdów przybędzie pierwszy i biegali jak kot z pęcherzem od peronu do peronu. A co w tym czasie Pani Biletowa? Z godnością milczała.

Pizdeczkowatość naszych kolei bije rekordy. Do podania aktualnej informacji o tym, że pociąg wyruszył z punktu A i zmierza do punktu B nie trzeba kosztownych inwestycji. Wystarczy zwykły telefon, choćby na korbkę, megafon i deczko inicjatywy.
Publicznie zdjąłbym więc majty Biletowej i wybatożył.
Gdyby była atrakcyjna :)


fot.Danuta Matloch/Fotorzepa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz