czwartek, 30 grudnia 2010

badziew...


w latach Edwarda Gierka, które dla młodych czytelników tych zapisków są prehistorią, Legionowo i jego najbliższe okolice były rajem badylarzy.
w foliowych tunelach i szklarniach uprawiano przede wszystkim goździki, kwiaty klasy robotniczej, tanie i mało wymagające.
boom na goździki zakończył swój żywot w latach kiedy zmienił się nam ustrój. szklarnie zamieniono wtedy na biura i korty tenisowe, a zamiast rodzimych goździków zaczęto sprowadzać storczyki z Kostaryki, liście paproci z Kanady i róże z Holandii.
czy grozi nam renesans goździków i asparagusa? na legionowskim Rynku od tygodni buduje się konstrukcję przypominającą dawne podwarszawskie szklarnie.
ja sobie oczywiscie żartuję ale nie podoba mi się degradacja tej przestrzeni. są miejsca w Legionowie gdzie przykłada się wielką wagę do architektonicznych szczegółów, do koloru, materiału. takim miejscem jest na przykład Ratusz i jego otoczenie. a nasz ryneczek? ehhh...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz